Lalka – streszczenie krótkie (w pigułce)

TOM I
Powieść rozpoczyna się od zaprezentowania głównego bohatera – Stanisława Wokulskiego – którego historię pokrótce omawiają plotkujący o nim w jadłodajni mężczyźni. Czytelnik dowiaduje się od nich, że za młodu Wokulski pracował jako subiekt u Hopfera, następnie rozpoczął naukę w Szkole Przygotowawczej i Szkole Głównej, brał udział w powstaniu styczniowym, za co został zesłany na Syberię, po powrocie do Polski znalazł pracę w sklepie u Mincla, a następnie po śmierci Jana Mincla ożenił się z wdową po nim – Małgorzatą – i w ten sposób stał się właścicielem sklepu. Mężczyźni informują również, że Wokulski wyjechał na wojnę turecką, gdzie zajmuje dostawami dla wojska.

Kolejno poznajemy Ignacego Rzeckiego, który od wielu lat pracuje w sklepie Wokulskiego i jest jego najlepszym przyjacielem. Narrator opisuje go jako dziwaka, staroświeckiego starca i fanatycznego bonapartystę. Ignacy prowadzi schematyczne, jednostajne życie, w którym praca tuż obok Napoleona znajduje się na pierwszym miejscu w hierarchii wartości. W sklepie Wokulskiego, gdzie terminuje Rzecki, pracuje jeszcze trzech subiektów: Klejn, Lisiecki i Mraczewski.

Poglądy, myślenie i codzienność Ignacego Rzeckiego zostają przybliżone w prowadzonym przez niego „Pamiętniku starego subiekta”, w którym opisuje swoje życie. Ignacy wykazuje wielkie zamiłowanie do Napoleona Bonapartego i przypomina sobie młodość, w której ważną rolę odegrał ojciec. Rzecki wspomina czasy, kiedy sklep należał do Minclów, a on stawiał pierwsze kroki jako subiekt.

Wokulski powraca z wojny i udaje się do Ignacego Rzeckiego. Informuje go, że udało mu się dziesięciokrotnie zwiększyć majątek i dziś ma do dyspozycji ponad 250 tys. rubli, podczas gdy wyjeżdżał z kwotą zaledwie 30 tys. rubli. Choć na wojnie ryzykował życie, to dzięki bogatemu wspólnikowi – Suzinowi – stał się nieprzeciętnie majętnym człowiekiem. W rozmowie z Rzeckim Wokulski wypytuje o rodzinę Łęckich i wykazuje zainteresowanie panną Izabelą Łęcką.

Kolejne dwa rozdziały są obszernym opisem rodziny Łęckich i wyższych sfer, z których się wywodzą. Łęccy to przyzwyczajeni do życia w luksusach arystokraci, bywający na salonach, ale nieposiadający majątku. Cały dobytek rodziny utracił pan Tomasz – ojciec pięknej, ale żyjącej w nierealnym świecie i wychowanej na salonową lalkę Izabeli. Łęccy posiadają co prawda kamienicę, ale są tak zadłużeni, że zaplanowano jej licytację, aby pokryć należności. Od zbankrutowanej rodziny odsuwa się całe towarzystwo arystokratyczne, a od Izabeli odwracają się prawie wszyscy adoratorzy za wyjątkiem marszałka i barona. Oni są jednak na tyle starzy i odpychający, że nie zadowalają panny Łęckiej.

Tymczasem Stanisław Wokulski, który zakochał się w Izabeli od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczył ją na widowni w teatrze, wykupuje długi Łęckich. W celu zbliżenia się do Izabeli Wokulski wspiera również finansowo fundusz dla sierot, poznaje rodzinę i bliskich Izabeli, a także proponuje panu Tomaszowi założenie spółki. Mimo że pan Tomasz wyraźnie chwali sobie Wokulskiego, to Izabela czuje do niego odrazę – przede wszystkim z powodu jego „kupiectwa” i niskiego pochodzenia. Panna Łęcka nie potrafi czuć sympatii do kogoś, kto jest „zwykłym kupcem galanteryjnym sprzedającym damskie portmonetki”. Kiedy Wokulski kupuje na licytacji serwis Izabeli, zaczyna ona słusznie podejrzewać, że to również on wykupił długi jej rodziny. Panna Łęcka przeczuwa, że Stanisław chce zdobyć jej względy, ale ona zapiera się, że nigdy w życiu nie ugnie się przed nim, bo po prostu nie potrafiłaby go pokochać.

W Wielką Środę Izabela jedzie sklepu Wokulskiego, aby stanąć z nim twarzą w twarz. Na jego oczach ostentacyjnie flirtuje z Mraczewskim, a jego samego traktuje chłodno i z dystansem. Po rozmowie z Izabelą Stanisława nachodzą wątpliwości, czy jest ona dla niego odpowiednią kobietą, ale szybko ustępują.

Wokulski idzie na samotny spacer po Powiślu, gdzie obserwuje panującą w tej dzielnicy skrajną biedę. Przez głowę przechodzą mu pesymistyczne myśli: czuje się samotny, nieszczęśliwie zakochany i odczuwa brak sensu życia. Nie wie, gdzie jest jego miejsce w społeczeństwie, nie potrafi odnaleźć się pośród ludzi, nachodzą go wspomnienia z przeszłości. Jedno jest jednak dla niego pewne: kocha pannę Izabelę i zrobi wszystko, aby zdobyć jej serce. To właśnie dla niej zaryzykował zdrowie i życie i wyjechał na wojnę, aby zdobyć majątek, co udało mu się dzięki Suzinowi. Ze wspomnień Wokulskiego wyłania się postać Michała Szumana – warszawskiego Żyda, który leczy za darmo, a większość czasu spędza na prowadzeniu badań naukowych nad ludzkimi włosami.

W trakcie spaceru po Powiślu Wokulski spotyka swojego dawnego pracownika – Wysockiego – któremu udziela pomocy finansowej i ponownie daje pracę. Po powrocie ze spaceru Wokulski wyrzuca z pracy Mraczewskiego za jego zachowanie w trakcie kłótni pomiędzy baronem i baronową Krzeszowskimi. Jego miejsce zajmuje nowy subiekt – pan Zięba.

W Wielką Sobotę Wokulski jedzie do kościoła, żeby spotkać się z kwestującą Izabelą, na której ręce składa hojny datek finansowy. Izabela szydzi z niego po angielsku, wiedząc, że na pewno nie rozumie jej słów. Na jej wyraźną prośbę Wokulski z powrotem zatrudnia Mraczewskiego. Wyszedłszy z kościoła, pomaga prostytutce Mariannie: ofiarowuje jej pieniądze i załatwia lokum, żądając przy tym, żeby w zamian nauczyła się szyć. Po powrocie do domu postanawia nauczyć się angielskiego, aby móc zawsze rozumieć, co mówi Izabela. W związku z tym wynajmuje nauczyciela i zaczyna pobierać regularne lekcje.

Kolejnego dnia, czyli w Wielkanoc Wokulski jedzie na przyjęcie do hrabiny Karolowej, gdzie poznaje szerokie grono arystokratów, wśród których jest prezesowa Zasławska. Wspomnienie o stryju Wokulskiego sprawia, że prezesowa zaczyna płakać ze wzruszenia, co wywołuje mały skandal wśród gości zgromadzonych na przyjęciu. Od opuszczenia balu powstrzymuje Wokulskiego książę, z którym wymienia kilka zdań o interesach. Chwilę później Stanisław idzie do pokoju prezesowej Zasławskiej, gdzie długo rozmawiają na osobności.

Rzecki w swoim „Pamiętniku starego subiekta” mówi, że Wokulski otworzył drugi sklep oraz z niewiadomych mu przyczyn nabył powóz wraz z koniem i furmanem. Następnie wspomina czasy Wiosny Ludów i powstania węgierskiego, w którym brał udział wraz z Augustem Katzem. Po powstaniu Katz odebrał sobie życia, a Rzecki tułał się po Europie. W 1851 roku Ignacego zamknięto w więzieniu w Zamościu, skąd po roku powrócił do Warszawy i ponownie znalazł zatrudnienie w sklepie u Mincla.

Wspomnienia Rzeckiego przerywają myśli o Wokulskim, który zachowuje się dziwnie i nieswojo – większość czasu spędza w gronie arystokratów i coraz rzadziej zagląda do sklepu. W międzyczasie Rzecki przedstawia młodego Henryka Szlangbuama, który jako żydowski subiekt w sklepie Wokulskiego jest szykanowany przez innych pracowników mimo tego, że bardzo stara się uzyskać akceptację ze strony polskiego społeczeństwa; w tym celu przyjął nawet polskie nazwisko i wziął udział w powstaniu styczniowym. Rozdział „Pamiętnika starego subiekta” kończy informacja o przyjęciu wyprawionym przez Wokulskiego z okazji otwarcia nowego sklepu, na którym bawiła się przede wszystkim arystokracja.

Wokulski zawiązuje spisek z panią Meliton, która za pieniądze wyjawia mu informacje na temat życia Łęckich i podpowiada, w jaki sposób wkupić się w łaski panny Izabeli. Dzięki niej Wokulski może chodzić do Łazienek wówczas, gdy spaceruje tam Izabela. Podczas rozmowy z księciem Stanisław zgadza się, aby wspólnymi siłami założyć spółkę handlową. Na sesji, na której spółka ma zostać założona, Wokulski przedstawia magnatom, arystokracji i szlachcie swój plan. Okazuje się na tyle przekonujący, że wielu z nich ofiarowuje mu swój majątek w nadziei na wysoką stopę zwrotu z inwestycji w spółkę.

Po sesji Wokulski poznaje Juliana Ochockiego – wynalazcę fascynującego się nauką, który jest kuzynem Izabeli. Obaj mężczyźni idą do Łazienek, gdzie spacerują i rozmawiają o kobietach oraz wspólnym zainteresowaniu, jakim jest nauka. Już po rozstaniu z Ochockim Wokulski myśli o samobójstwie, toteż gdy w nocy w Łazienkach zaczepiają go złodzieje, a on prosi ich, żeby go zabili, bandyci zaczynają uciekać, myśląc, że Wokulski to wariat.

Wokulski kupuje od baronowej Krzeszowskiej klacz wyścigową, która ma wziąć udział w zbliżającej się gonitwie. Przy transakcji zostaje oszukany na kwotę 200 rubli przez pośrednika baronowej – Maruszewicza. Wokulski zamierza nabyć wystawioną na sprzedaż kamienicę Łęckich za kwotę 90 tys. rubli, podczas gdy jej wartość wynosi 60 tys. rubli. Aby podczas licytacji sztucznie podbić jej cenę, Wokulski zawiązuje spisek ze swoim prawnikiem i starym Szlangbaumem.

W dzień wyścigu Izabela mocno kibicuje Wokulskiemu i wykazuje wobec niego serdeczność, bo gdyby wygrał, utarłby nosa nielubianej przez Łęckich baronowej Krzeszowskiej, która nie mogłaby się pogodzić z tym, że sprzedała zwycięską klacz. Po zwycięstwie swojej klacz Wokulski całą nagrodę przekazuje Izabeli. Zdenerwowany baron Krzeszowski wszczyna awantury w jej obecności, w związku z czym Wokulski wyzywa go na pojedynek, który odbywa się następnego dnia. Z pojedynku zwycięsko wychodzi Wokulski, którego kula wybija ząb baronowi.

Wokulskiego oszukuje Maruszewicz, który za pośrednictwem subtelnego szantażu wyłudza od niego pieniądze, podrabiając podpis barona Krzeszowskiego. Tymczasem inwestorzy, którzy powierzyli kapitał Wokulskiemu w nadziei, że pomnoży go w swojej spółce, chcą się wycofać, bo widzą, że Wokulski trwoni majątek na arystokratyczne zbytki. Dopiero list od pana Łęckiego, w którym czyta, że Izabela chce go bliżej poznać, odpędza od niego złe myśli i wprawia w stan prawdziwej euforii.

W oczach Izabeli Wokulski staje się coraz bardziej intrygujący i już nie tak bardzo odpychający jak dawniej. Nie zmienia to jednak faktu, że panna Łęcka pod żadnym pozorem nie jest w stanie go pokochać, bo przecież jest „zwykłym kupcem galanteryjnym” – ktoś taki mógłby być co najwyżej jej doradcą. Co prawda Izabela widzi, że dzięki Wokulskiemu jej rodzina stanęła na nogi pod względem finansowym i towarzyskim, ale nie zmienia to jego negatywnego obrazu w jej oczach. Izabela sentymentalnym uczuciem darzy natomiast włoskiego tragika – Rossiego – jednak jej miłość do niego nie ma szans na spełnienie.

Podczas obiadu u Łęckich Stanisław zachowuje się w sposób niekulturalny i niezgodny z etykietą. Jego pewność siebie podoba się Izabeli, lecz nie zmienia ogólnego, mało korzystnego wizerunku w jej oczach. Z kolei serdeczna rozmowa z Izabelą na osobności wprawia Stanisława w euforię i poczucie nieznanego wcześniej szczęścia.

Rozpromieniony radością Wokulski w przypływie szczęścia udziela pomocy finansowej inkasentowi Obermanowi, wynajmuje mieszkanie i znajduje pracę prostytutce Mariannie oraz chce spłacić długi barona Krzeszowskiego, ale ten go nie przyjmuje. Wieczorem w Łazienkach tylko we dwoje spacerują z Izabelą, która zwierza się Wokulskiemu ze swojej fascynacji skrzypkiem Rossim i żali się, że warszawska publiczność nie jest zdolna, aby docenić jego wielki talent. Chcąc uszczęśliwić Izabelę, Wokulski postanawia zorganizować głośny aplauz podczas kolejnego występu Rossiego.

Sztukę Rossiego, na której włoski skrzypek otrzymał wielkie brawa tylko dzięki Wokulskiemu, relacjonuje Rzecki w „Pamiętniku starego subiekta”. Cała sytuacja jest dla Ignacego tak dziwna, że nie potrafi uwierzyć, iż Stanisław mógłby ją zaaranżować tylko po to, aby spełnić zachcianki panny Łęckiej. Rzecki dowiaduje się, że Wokulski chce kupić kamienicę za kwotę znacznie wyższą aniżeli jej realna wartość. W sklepie Mraczewski opowiada o Helenie Stawskiej, której mąż musiał uciec zagranicę i do dziś nie wiadomo, gdzie się podziewa. W efekcie pani Helena sama utrzymuje siebie i córkę. Mraczewski wyjawia również, że Wokulski nie chce jechać z Suzinem do Paryża, gdzie mógłby robić duże interesy i zarobić wiele tysięcy rubli, choć sam przecież już niedługo planuje podróż do Paryża z Łęckimi.

Rzecki idzie na licytację, którą w imieniu Wokulskiego ku rozczarowaniu baronowej Krzeszowskiej wygrywa stary Szlangbaum. Ignacy tym samym przekonuje się, że Wokulski rzeczywiście mógł dokonać tak szalonej i nierozważnej inwestycji, jaką jest zakup za 90 tys. rubli kamienicy wartej 60 tys. rubli, tylko po to, żeby zbliżyć się do Izabeli. Rzecki za sprawą listu od niej do Wokulskiego zyskuje pełne przekonanie, że dziwne zachowanie Stacha i szereg jego szalonych decyzji życiowych to efekt jego ślepej miłości do panny Łęckiej. W rozmowie z Rzeckim Wokulski daje do zrozumienia, że to, co się dla niego liczy, to jedynie panna Izabela – nic innego nie ma znaczenia.

Do mieszkania Wokulskiego wchodzi Tomasz Łęcki, po czym Rzecki je opuszcza. Pan Tomasz smuci się, że kamienicę kupiono „tylko” za 90 tys. rubli i przeklina tego, kto stoi za Szlangbaumem, nie mając świadomości, że jest to Wokulski. W odpowiedzi Wokulski obiecuje Łęckiemu jeszcze większe (w praktyce niemożliwe do zrealizowania) zyski ze spółki.

W oczach Izabeli wizerunek Wokulskiego nieco się poprawił, lecz mimo to nie chce ona się zgodzić na propozycję ojca, aby Stanisław został opiekunem jej majątku. Do Łęckich przychodzą Żydzi, którzy żądają zwrotu należnych im długów. Jedyną nadzieją na finansową stabilizację dla Łęckich staje się Wokulski. W międzyczasie do Warszawy przyjeżdża kuzyn Izabeli – Kazimierz Starski – wobec którego Izabela ma plany matrymonialne.

Za sprawą listu od baronowej Krzeszowskiej Izabela dowiaduje się, że to Wokulski nabył kamienicę należącą do jej rodziny. Wywołuje to w niej uczucie wściekłości – jej arystokratyczna duma nie jest w stanie zaakceptować, że „kupiec galanteryjny” ma czelność okazywać jej łaskę. Mimo tej niechęci Izabela prosi Wokulskiego, aby spłacił długi ojca, po które ponownie przyszli się upomnieć Żydzi. W rozmowie z Wokulskim Izabela wyjawia, że wie, iż to on kupił kamienicę, co wywołuje w nim konsternację. Rozmowę przerywa Starski, z którym po chwili panna Łęcka zaczyna ostentacyjnie flirtować na oczach Stanisława i kpić z niego po angielsku.

Zasmucony Wokulski wychodzi i postanawia jeszcze tego samego dnia pojechać do Paryża.

Przewiń na górę