Lalka – streszczenie szczegółowe (dokładne) lektury

Rozdział XIX: Pierwsze ostrzeżenie

Po licytacji Rzecki wraca do sklepu. W sklepie Mraczewski zaciąga go do gabinetu i mówi, że na wyjeździe do Paryża z Suzinem Wokulski mógłby zarobić nie 10 tys. rubli, jak wcześniej sądzono, lecz całe 50 tys. rubli. Mimo to Wokulski wzbrania się przed podróżą i tym samym zniechęca do siebie Suzina, co jest niezrozumiałe zarówno dla Rzeckiego, jak i dla Mraczewskiego. Następnie Klejn przynosi zaadresowany do Wokulskiego list od Izabeli. Za sprawą listu Rzecki uświadamia sobie, że kupno kamienicy, powozu i klacz wyścigowej oraz datki na cele dobroczynne i aplauz dla Rossiego to ogromnie kosztowne i bezsensowne przedsięwzięcia Wokulskiego, które wynikają z miłości do Izabeli. Ignacy idzie z listem do swojego mieszkania, gdzie rozmawiają z Wokulskim o wyjeździe do Paryża z Suzinem. Rzecki ostrzega go, że jeśli nie pojedzie, zostanie uznany za wariata. Wokulski daje Rzeckiemu list do przeczytania, w którym Izabela dziękuje za wieńce dla Rossiego i zaprasza na obiad, aby omówić zbliżający się, wspólny wyjazd do Paryża. Wokulski daje Rzeckiemu do zrozumienia, że nie obchodzi go, co ludzie powiedzą ani to, że straci 50 tys., nie jadąc do Paryża z Suzinem. Dla niego liczy się bowiem bliskość Izabeli – nic innego nie ma znaczenia. Na to Rzecki wypomina Wokulskiemu naiwność i próbuje mu przemówić do rozsądku. Przekonuje go, że źle lokuje uczucia i ostrzega przed zbytnim zaangażowaniem w znajomość z Łęcką, która według niego może się dla niego źle skończyć. Tymczasem w mieszkaniu Wokulskiego niespodziewanie pojawia się Tomasz Łęcki, w związku z czym Rzecki wychodzi. Łęcki żali się Wokulskiemu, że kamienica została sprzedana „tylko” za 90 tys. rubli, podczas gdy on oczekiwał kwoty 110 tys. rubli. Wymyśla staremu Szlangbaumowi od podłych lichwiarzy, a także domyśla się, że może za nim stać ktoś inny, kogo gotów jest znienawidzić jeszcze bardziej. Łęcki żali się Stanisławowi, że uzyskana na licytacji kwota ledwo starczy mu nędzne życie, na co ten obiecuje, że zainwestuje jego pieniądze jeszcze skuteczniej, niż wcześniej obiecywał. Dzięki temu uda mu się wypracować dla pana Łęckiego zysk rzędu 10 tys. rubli rocznie, co w rzeczywistości jest sumą niemożliwą do uzyskania. Łęcki serdecznie dziękuje Wokulskiemu i mówi, że jest jego wybawcą. Następnie wchodzi Henryk Szlangbaum i mówi, że ojciec może odstąpić Łęckiemu kamienicę za 70 tys. rubli. Łęcki wsiada do powozu podstawionego przez służącego Wokulskiego i wraca do domu. W domu rozmawia z Izabelą i zachwala Wokulskiego za jego szczodrość. Wspólnie z Izabelą ustala, że Stanisław będzie opiekował się nią i jej majątkiem. Pan Tomasz opuszcza Izabelę, a ona zaczyna rozmyślać nad Wokulskim, którego uważa za dobrego człowieka, jednak nie chce, aby był jej opiekunem. Do pokoju wbiega panna Florentyna, a wraz z nią Żyd Dawid Szpigelman, który chce odebrać od Łęckich należne mu 800 rubli. Izabela zapewnia, że podobnie jak pozostali dłużnicy, jutro otrzyma pieniądze, po czym Żyd wychodzi. Następuje przykra rozmowa z ojcem o długach, które sięgają kilku tys. rubli. Izabela martwi się, że nie starczy im na wyjazd do Paryża, a ojciec uspokaja ją, że we wszystkim pomoże im Wokulski. Przyjeżdża hrabina Karolowa, która informuje Izabelę, że z Anglii do Warszawy przyjechał kuzyn Kazimierz Starski i następnego dnia ma odwiedzić Łęckich. Hrabina sugeruje, że Izabela powinna nawiązać romans ze Starskim, mimo że niegdyś odrzuciła jego zaloty. Proponuje również, żeby panna Łęcka wraz z ojcem spędziła resztę lata w jej posiadłości, gdzie będzie mogła zbliżyć się do Starskiego. Po wyjściu hrabiny Joanny Izabelę odwiedza panna Florentyna, z którą rozmawia o ślubie ze Starskim i stwierdza, że Wokulski nie miałbym jej tego za złe, bo kocha ją tak bardzo, iż jest w stanie wszystko jej wybaczyć. Kolejnego dnia o 10 z zapowiedzianą wizytą przychodzi Szpigelman wraz z innym Żydem, dlatego Izabela nakazuje Florentynie napisać list do Wokulskiego, żeby jak najszybciej przyjechał spłacić żydowskich wierzycieli. Wokulski się zgadza, a Izabela otrzymuje list, w którym baronowa Krzeszowska przeprasza za swoje zachowanie, prosi o wybaczenie i sugeruje zakończenie waśni. Baronowa zachowuje się tak po to, żeby Wokulski, który kupił kamienicę, nie podwyższał jej czynszu. W ten sposób Izabela dowiaduje się, że za Szlangbaumem stoi Wokulski, który nabył kamienicę za kwotę znacznie wyższą, niż jest ona warta, wykorzystując w tym celu podstawionych licytantów. Zdenerwowana Izabela idzie do ojca i informuje go o wszystkim, a on ją uspokaja, że Wokulski zrobił to dla interesu, aby trochę poczekać i sprzedać kamienicę drożej. W odróżnieniu od ojca Izabela ma świadomość, że Wokulski nie kupił kamienicy, żeby zrobić interes, ale po to, żeby wyciągnąć jej rodzinę z długów. Z tego powodu jest na niego zła – jej arystokratyczna duma nie może znieść takiej łaski. W międzyczasie ponownie przychodzą trzej Żydzi, aby odebrać długi. Wykłócają się o pieniądze, a po chwili pojawia się Wokulski i oświadcza, że o szóstej otrzymają od niego zwrot długu. Łęcki zamartwia się, że z powodu zwrotu długów nie pojedzie z Izabelą i Wokulskim do Paryża, jednak Wokulski obiecuje, że za wszystko zapłaci. Do chorego Łęckiego przychodzą lekarze, więc Stanisław udaje się do pokoju Izabeli. Ona pyta go, czy rzeczywiście nabył kamienicę i dlaczego zrobił to za pośrednictwem Szlangbauma. Zmieszany Wokulski nie wie, co powiedzieć i próbuje się wykręcić, ale Izabela pyta, dlaczego od dawna tak bardzo interesuje się sprawami finansowymi jej rodziny i z jakiego powodu prześladuje ją i jej ojca. Trudną rozmowę przerywa wejście Starskiego, z którym Izabela zaczyna flirtować i poniżać Stanisława po angielsku. Podłamany Wokulski opuszcza pokój i idzie do pana Tomasza, który powiadamia, że lekarze zabronili mu jechać do Paryża. Wokulski przekazuje mu pieniądze i informuje, że to on kupił kamienicę, zaś Łęcki prosi o możliwość zaciągnięcia kolejnych długów. Aby ulżyć finansowo Łęckim, Wokulski składa propozycję, że po upływie pół roku może odstąpić kamienicę za cenę taką samą albo nawet niższą niż ta, za którą ją wylicytował. Po opuszczeniu pokoju pana Tomasza i pożegnaniu się z nim Wokulski idzie do salonu, gdzie już bez towarzystwa Starskiego, samotnie siedzi Izabela. Stanisław chłodno się z nią żegna i niespodziewanie oświadcza, że jeszcze dziś w nocy jedzie do Paryża.

Przewiń na górę